Zanim wybuchła epidemia, jak bumerang wracały projekty dotyczące wyznaczenia tzw. stref czystego transportu. Lobbował za tym m. in. Związek Dealerów Samochodów. Jednak pomiary jakości powietrza prowadzone w ostatnim czasie np. w Warszawie, wcale nie wykazały pozytywnego wpływu ograniczenia ruchu drogowego na występowanie smogu.
Każdy w odpowiednich aplikacjach sprawdzających jakość powietrza może prześledzić stężenie smogu panującego np. w Warszawie w ciągu kilku ostatnich tygodni, czy stężenie tlenku azotu. W aglomeracji łódzkiej w zeszłym tygodniu wskaźniki stężenia tlenku azotu w powietrzu świeciły się na czerwono.
Przeprowadzone pomiary dały jasną odpowiedź
Badania jakości powietrza przeprowadzone w Niemczech w Stuttgarcie, wykazały nawet więcej. Po ograniczeniu ruchu, 9 kwietnia stężenie tlenków azotu było nawet 6-krotnie wyższe niż w podczas pomiarów prowadzonych przy normalnym ruchu i wietrznej pogodzie w lutym! Przypominamy, że tlenki azotu, emitowane m.in. przez pojazdy z silnikami diesla uznawane są za substancje rakotwórcze. A jak wiemy diesle emitują te substancje w czasie jazdy.
Dowodzi to jednoznacznie, że zły stan powietrza w miastach nie zależy od natężenia ruchu. Ogromny wpływ na jakość powietrza w miastach ma pogoda, a dokładniej wietrzna pogoda. I tu dochodzimy do sedna.
Postępująca urbanizacja miast i apetyty deweloperów oraz decyzje urzędników skutecznie zepchnęły na dalszy plan dbałość o zapewnienie odpowiedniego przepływu powietrza w miastach.
Wyznaczone niegdyś kliny napowietrzające, czyli tereny które nie powinny podlegać zabudowie, zostały zaadoptowane w imię “rozwoju”. Tak się stało z terenami np. na Mokotowie w Warszawie, gdzie kilkanaście lat temu zabudowano teren przy ul. Żwirki i Wigury rozległym osiedlem. To samo dotyczy pozostałych - Korytarz Jerozolimski, Korytarz Kolejowy Zachodni, Bemowski i inne, a liczbę inwestycji przeprowadzonych w obszarach klinów nie sposób wymienić.
“To nieodpowiedzialne decyzje w sprawie klinów napowietrzających doprowadziły do tego, że Warszawa dosłownie się dusi w okresach jesienno-zimowych, a nie duże natężenie ruchu drogowego.”
- mówi Marek Trofimiuk ekspert autobaza.pl
Strefy czystego transportu nie rozwiążą problemu smogu
Najwyższy czas w walce ze smogiem zacząć wyciągać prawidłowe wnioski. Żadne ograniczenia wjazdu pojazdów osobowych do centrum miast i wyznaczanie strefy czystego transportu nie wpłyną istotnie na poprawę jakości powietrza w miastach!
Przestańmy obwiniać diesle o zły stan powietrza, bo w miastach najwięcej smogu generują mieszkańcy ogrzewający domy przy pomocy kominków i starych pieców.
Ponadto energia elektryczna potrzebna do zasilania pojazdów elektrycznych w Polsce pochodzi głównie z węgla! Więc wyznaczanie stref czystego transportu w miastach byłoby szczytem hipokryzji i dyskryminacją osób, których na “ekologiczny” samochód nie stać.
Zastanówmy się lepiej jak udrożnić pozostałości klinów napowietrzających, ewentualnie opracować nowe sposoby na “wietrzenie miast”.